Skazani na basket? To jest PRZEZNACZENIE! Koszykarz też człowiek. Ale czy każdy z nich był do końca pewny swojego zawodu? Jak wiadomo, ludzie chcą robić to co kochają. Nasza pasja przychodzi niespodziewanie, czasem już w późnym wieku, ale zdecydowanie jest nieodłącznym elementem naszego życia.
Słowami ciężko jest opisać, jak to jest ze sportem, przecież to się czuje! Miłość do koszykówki nosi się w sobie od dziecka, czasami trzeba ją tylko odkryć. Przypadkowa gra, albo mecz potrafią sprawić cos niesamowitego, a my wreszcie poczujemy, że żyjemy.
Pewności niby nigdy nie ma, ale są osoby które już od becika są skazane na basket! Jak to się dzieje i jaką drogę trzeba przejść, by zostać profesjonalnym koszykarze? Bardzo często patrząc na drzewo genealogiczne koszykarzy, wszystko się wyjaśnia. Przecież nawet na meczach radomskiej ROSY, można ujrzeć malutkie dzieci naszych koszykarzy. Zazwyczaj właśnie od tego wszystko się zaczyna.
Miłość na zawsze i od zawsze? Na takie pytanie odpowiedział mi młody, ale już utytułowany Daniel Szymkiewicz (m.in. wicemistrz świata juniorów z 2010, MVP i mistrz Polski juniorów starszych z 2014 roku):
„Koszykówka od zawsze była moim ulubionym sportem. Myślę, że dużą zasługę miał w tym mój tata, który kiedyś był koszykarzem. Już od małego chodziłem za jego mecze i treningi”.
Rodzice… Rodzice od zawsze są dla nas ludźmi, z którym bierzemy przykład, często chcemy być tacy jak oni. Kiedy mowa tu o sporcie, dzieci zawsze są jakoś tym ,,zarażone”. Zazwyczaj w polskich domach, króluje piłka nożna i siatkówka. Właśnie wtedy małe dzieci podglądające zafascynowanych rodziców dokonują wyboru, który sport będzie im przewodził w życiu.
Mile zaskakującym faktem jest to, że na mecze koszykówki udaje się coraz więcej rodziców z dziećmi. Jak przyznaje Daniel Szymkiewicz: „Jeżeli chodzi o sporty, to w moim domu koszykówka zawsze była na pierwszym miejscu. Wybór dokonał się sam”.
Drugą bardzo ważną rzeczą, o której nie sposób, nie wspomnieć w kontekście rodziców jest wparcie. Mamy, je zawsze niezależnie od tego co lubimy. Sam Szymkiewicz przyznaje: „Oczywiście! Wsparcie to podstawa. Jest to bardzo ważne, zawsze mogłem liczyć na moją rodzinę”.
Kochając to co robimy i dostając wparcie, zawsze możemy odnieść sukces, szczególnie gdy jest to wsparcie naszych idoli, rodziców.
Ale pytanie kluczowe dla mnie pytanie brzmi: Czy rzeczywiście wszyscy koszykarze rodzą się nimi i są na basket skazani? Myślę, że tak. Bo podobno nasze życie, jest zapisane gdzieś tam na górze. Natomiast z basketem jest po prostu tak jak z uzależnieniem, ciężko nam się od niego oderwać. Pewnego dnia do nas przyjdzie i już nie odejdzie, a jeżeli naprawdę to kochamy to morał jest prosty: To jest po prostu PRZEZNACZENIE!
ZUZANNA LESZCZYŃSKA
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|