|   On-line: 18



 
Radomiak po inauguracji - ta maszyna powinna działać! [KOMENTARZ]
Za nami długo wyczekiwana inauguracja Radomiaka Radom w rozgrywkach drugiej ligi. W ostatnim czasie klub przeszedł ogromne zmiany, nie tylko pod względem organizacyjnym, choć te, bardzo pozytywne, na pierwszy rzut oka widać najbardziej, lecz także od strony sportowej. Tu, czekając na efekty, należy jednak uzbroić się w cierpliwość. By wszystko zaczęło należycie działać, potrzeba trochę czasu. Potencjał jest jednak spory i już po pierwszym meczu można wierzyć, że przebudowany Radomiak będzie funkcjonował jak należy.

Sam trener Radomiaka Jacek Magnuszewski, choć znany jest z tego, że realnie ocenia rzeczywistość i daleki jest od rzucania pustych słów na wiatr i snucia utopijnych wizji, dosyć powściągliwie i asekuracyjnie, nawet jak na niego, wypowiadał się o swoim przebudowanym zespole. Nie oznacza to oczywiście, że nie znał jego potencjału i możliwości, jednak pewną zagadką było to, jak niezbyt doświadczona i młoda drużyna będzie funkcjonować na szczeblu centralnym, gdzie wymagania są już znacznie wyższe. Było dla niego sporą zagadką, jak na tle bardzo solidnego drugoligowca, jakim jest Znicz Pruszków, spisze się jego zespół. Z pełną stanowczością stwierdzam, że zdał on egzamin, choć na pewno nie można powiedzieć o cenzurce z czerwonym paskiem. Jest jeszcze nad czym pracować, ale najważniejsze, jak ocenił po meczu trener Magnuszewski, jego piłkarze nie "pękli" i udźwignęli presję.

Wyjściowy skład Radomiaka na pierwszy mecz w sezonie 2015/2016 właściwie do ostatnich treningów pozostawał zagadką, a bezbłędne wytypowanie go graniczyło niemal z cudem. Już sam fakt, że do ostatniej chwili pozostawało tak wiele niewiadomych, może świadczyć o tym, że Zieloni dysponują naprawdę wyrównanym składem. Próżno szukać tu wielkich gwiazd, które w pojedynkę mogłyby wygrywać mecze. No... może poza ofensywnym geniuszem Leandro, który uaktywnia się raz na kilka spotkań, czy efektownymi paradami Michała Kuli, które zdarzają się znacznie częściej, jednak nie zawsze mogą być gwarantem zwycięstw. Próżno też szukać piłkarzy bardzo przeciętnych, którzy do zespołu dołączyli z przypadku, by załatać jedynie kadrowe ubytki.

Inauguracja ze Zniczem Pruszków tylko to potwierdziła. W bramce bardzo pewnie spisywał się Michał Kula, który nie popełnił żadnego błędu i wybronił kilka naprawdę groźnych sytuacji. Szczególnie akcję sam na sam z końcówki pierwszej połowy, gdzie oprócz bramkarskich umiejętności dopisała mu także odrobina szczęścia. Piotr Banasiak w okresie przygotowawczym bardzo mocno naciskał na etatowego golkipera Radomiaka, pokazując, że też jest wartościowym graczem, trener Magnuszewski wzmocnił rywalizację między bramkarzami, jednak wciąż pierwszeństwo w bramce, nieprzypadkowo, ma Kula.

Dosyć pewnie i stabilnie w premierowym meczu spisywała się też defensywa Radomiaka, co do której było sporo obaw. Nie ustrzegła się ona pojedynczych błędów, jednak na niewiele pozwalała formacjom ofensywnym Znicza. Parę środkowych obrońców z Maciejem Świdzikowskim stworzył Norbert Jędrzejczyk. W sparingach ich współpraca wyglądała różnie, ale w niedzielę zdała egzamin. Świdzikowski bardzo mocno pracował na dużym fragmencie boiska i umiejętnie asekurował kolegów, zaś Jędrzejczyk mógł się podobać interweniując bardzo odważnie i wyprzedzając co rusz napastników Znicza. Nie zachwycała może jego gra na spalone, bo często brakowało zrozumienia z pozostałymi defensorami, ale poza tym nie można mieć większych pretensji.

Bardzo dobrze wyglądali moim zdaniem boczni obrońcy. O ile Bartosz Sulkowski przyzwyczaił już kibiców do swojej dobrej gry, a teraz tylko to potwierdził, o tyle nowy zawodnik Radomiaka, Maciej Wasilewski, był wg mnie jednym z największych wygranych niedzielnego starcia. Imponował zwłaszcza odważną grą do przodu, nie zapominając przy tym o swoich priorytetowych zadaniach w defensywie. Potrafił jednak znaleźć właściwy balans między nimi, a co ważniejsze, grał naprawdę dokładnie, odpowiedzialnie i z korzyścią dla zespołu. Jeśli jednak przed pierwszym spotkaniem "wygryza" się ze składu Jakuba Cieciurę, to nie może to być przypadek.

Nieco mniej pochlebnie należy się wypowiedzieć o występie kolejnych dwóch nowych zawodników w szeregach Radomiaka, którzy wystąpili w pomocy. Paweł Uliczny był jednym z gorszych piłkarzy gospodarzy w pierwszej połowie i nic dziwnego, że został zmieniony jako pierwszy. Na pewno drzemie w nim spory potencjał, który jednak będzie musiał cierpliwie udowadniać, bo jego zmiennik, Paweł Wolski, zaprezentował się o klasę lepiej, ale o tym później. Nie zachwycił też Michał Chrabąszcz, choć o niezbyt przychylnej ocenie zaważyły głównie dwie żółte kartki, złapane w niewiele ponad 10 minut. Jednemu z najbardziej doświadczonych piłkarzy w zespole takie błędy nie mają prawa się przydarzać. Przez długi czas Chrabąszcz prezentował się jednak przyzwoicie w odbiorze, starał się cały czas być "pod grą" i na pewno będzie istotnym ogniwem w Radomiaku, choć Włodzimierz Puton absolutnie nie jest na straconej pozycji w walce o pierwszy plac. Piłkarze Znicza nie pozwolili też zbytnio rozwinąć skrzydeł Dariuszowi Brągielowi, nie zostawiając mu zbyt wiele miejsca. Mimo to skrzydłowy dał kilka razy próbkę swoich możliwości i dobrze rozumiał się z Sulkowskim.

Niezwykle udany występ zaliczył Mateusz Radecki i jeśli musiałbym wyróżnić tylko jednego piłkarza w meczu ze Zniczem, to byłby to właśnie on. Zawodnik ten zawsze wkłada w grę mnóstwo serca, jednak tak aktywnego na boisku i tak przekonanego do swoich umiejętności i możliwości, jak w spotkaniu ze Zniczem, nie widziałem go dawno. Świetnie odbierał piłkę, dogrywał, pokazywał się do gry, dochodził do sytuacji strzeleckich. Brakowało wykończenia, dokładniejszego strzału, ale to on, razem z Wasilewskim, będą mogli zaliczyć ten mecz do bardzo udanych.

Niezbyt wiele atutów Radomiak miał w akcjach ofensywnych. Słabsze zawody rozegrał Leandro, który chyba zbyt często liczył na to, że i tym razem, przy jednym ze strzałów, może włączyć się jego "piłkarski geniusz". Bardzo pozytywnie wypadł za to Krzysztof Ropski, który umiejętnie się zastawiał, walczył na całej szerokości boiska o każdą piłkę, wiedział, kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć grę. Często w meczach sparingowych dało się słyszeć głosy, że nie potrafi on zbytnio grać nogami, a jego jedynym atutem jest gra głową. W spotkaniu ze Zniczem, na przekór temu, kilka razy bardzo udanie zagrał z pierwszej piłki i dobrze współpracował z innymi zawodnikami na małej przestrzeni. Często był jednak zbyt osamotniony w walce z rosłymi defensorami z Pruszkowa.

Trener Magnuszewski nieźle trafił też ze zmianami. Paweł Wolski, po tym jak pojawił się na boisku od początku drugiej połowy, był jednym z lepszych zawodników Radomiaka. Właściwie każda groźniejsza akcja odbywała się z jego udziałem i można było odnieść wrażenie, że piłkarz ten zawsze wiedział, co należy w danym momencie zrobić z piłką. Dużo spokoju wnieśli też Włodzimierz Puton i, przede wszystkim, Agu, który po zmienieniu Leandro serca do gry miał mnóstwo i harował w defensywie za dwóch. Zastrzeżeń nie można mieć też do Krzysztofa Napory.

Niedzielny mecz ze Zniczem pokazał, że z tej mąki może być chleb, a Radomiak udowodnił, że drzemią w nim spore możliwości. Oczywiście nie wszystko było idealne, już teraz widać, że przydałby się jeszcze, przede wszystkim, rasowy snajper, ale na pewno potencjał drużyny jest spory, a przed sezonem wcale nie było to takie oczywiste. A przecież nie wszyscy zawodnicy dostali już szansę gry. Jakub Cieciura czy Radosław Sylwestrzak na pewno nie zagraliby gorzej od swoich kolegów z zespołu. Wciąż kontuzjowani są Krystian Puton i Przemysław Śliwiński, a i grono młodzieżowców jest naprawdę spore i też czeka na swoją szansę.

Ciężko wyrokować na temat Radomiaka po jednym spotkaniu na drugoligowym froncie, jednak już teraz da się zauważyć, że jego siłą w tym sezonie może być wyrównany skład, pozbawiony słabych punktów, które ciężko będzie zastąpić. Na wszystko potrzeba jeszcze czasu, ale kibice mogą być pełni nadziei, że druga liga wcale nie okaże się taka straszna. Zieloni w pierwszym meczu na pewno nie zachwycili, ale nikt też nie wymagał od beniaminka, by ten z marszu stał się postrachem drugiej ligi.

Dobrze by było, by za olbrzymim skokiem organizacyjnym, do którego odniesiemy się w najbliższym czasie, poszedł także wzrost poziomu sportowego. Perspektywy ku temu na pewno mogą być optymistyczne i wcale nie trzeba wypatrywać ich przez różowe okulary.

ADAM MĄKOSA

Poleć artykuł swoim znajomym


Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!

Data: 2015-08-03 13:47:47 | Kategoria: Piłka Nożna / 2 liga | Odwiedzin: 2683
 





Podobnie jak w życiu "nie samym chlebem żyje człowiek" tak i my nie skupiamy się wyłącznie na sporcie. Teatr, kino, muzyka, rozrywka... także są nam bliskie. +wiecej

Radomianin szóstym sprinterem Europy! 22-03-2024
 
Finał Wiktorii Chmielewskiej w Bytomiu 21-03-2024
 
Przedsmak Euro 2024 w Radomiu już w kwietniu! 21-03-2024
 
PIŁKARSKI ROZKŁAD JAZDY NA WEEKEND (22-24 marca) 21-03-2024
 
Rozpoczyna się Trening do Rowerowej Stolicy Polski! Zapisz się już dziś! 20-03-2024
 
Były mistrz świata piłkarzem Radomiaka 19-03-2024
 
Porozmawiajmy o Muzeum Radomskiego Sportu 19-03-2024
 
Róznorodność w sporcie może być siłą! 19-03-2024
 
Trzy medale zapaśników Olimpijczyka na MP 19-03-2024
 
Bolesny błąd HydroLuksiar w boju z wiceliderem 18-03-2024
 
Z piekła niemal pod niebiosa - Pilica Białobrzegi z pierwszym wiosennym triumfem 17-03-2024
 
APR Radom znów wygrał - tym razem w Szczecinie 16-03-2024
 
HydroTruck poległ w wyjazdowym boju z GKS-em Tychy 16-03-2024
 
Wystartowała Tymex Liga Okręgowa. I to w jakim stylu! 16-03-2024
 
Radomiak uległ liderowi z Białegostoku 16-03-2024
 



Copyright 2008 - 2012 RadomSport.pl