ROSA vs. Start – było lekko, łatwo i przyjemnie! Jeszcze nie przebrzmiały echa fantastycznego powrotu do meczu w starciu z Turowem Zgorzelec, a już trzeba było przeformatować myśli na pojedynek ze Starem Lublin. Nie ma co ukrywać, że faworyt tego starcia mógł być tylko jeden. Po przerwie ROSA zafundowała zespołowi gości koszykarską karuzelę. Radomianie rozgromili Start całą masą celnych trójek, a gra w tym spotkaniu sprawiała im dużą przyjemność.
ROSA RADOM - START LUBLIN 94:47 (22:15, 15:12, 33:14, 24:6)
ROSA: Harris 25 (6), Thomas 17 (5), Szymkiewicz 13 (3), Zajcew 13 (1), Sokołowski 10 (1), Bonarek 8 (1), Schenk 4, Zegzuła 3 (1), Adams 1, Witka 0
Start: Salamonik 8, Trojan 8, Małecki 6, Jeftić 5, Kellogg 5 (1), Czujkowski 5 (1), Grzeliński 4, Popović 2, Myśliwiec 2, Poole 2, Ciechociński 0
ROSA Radom potrzebowała kilku minut, by dobrze wejść w mecz ze Startem Lublin. Przez całą kwartę więcej z gry mieli radomianie, jednak nie zawsze przekładało się to na punkty. W pewnym momencie Start wyszedł na jednopunktowe prowadzenie, co wyraźnie podrażniło ROSĘ. Radomianie, głównie za sprawą dobrze grającego Toreya Thomasa, powiększyli swoją przewagę.
Druga kwarta w wykonaniu obu drużyn była bardzo niemrawa. Długo utrzymywał się niezwykle niski wynik i tylko dzięki kilku "trójkom" w ostatnim jej fragmencie zespoły trochę poprawiły swoje dorobki punktowe. ROSA kontrolowała przebieg gry, ale na wyżyny swoich możliwości na pewno się jeszcze nie wzniosła.
Trzecia kwarta była wreszcie taka, jakiej oczekiwali kibice. ROSA Radom odpaliła koszykarskie fajerwerki i celnymi trójkami niemal znokautowała Start Lublin. Prym w tym wiódł CJ Harris, którego dorobek punktowy z ośmiu po pierwszej połowie wzrósł do 25 po trzeciej kwarcie. Dzielnie starał mu się wtórować także Torey Thomas. Start został wrzucony na koszykarską karuzelę i wydawało się, że będzie miał spore problemy, by zdążyć się "odkręcić" na ostatnią część meczu.
Przypuszczenia się sprawdziły. ROSA nie forsowała tempa, trener Kamiński dał pograć zmiennikom, a mimo to Start pierwsze punkty zdobył po ponad czterech minutach. Młodzi gracze ROSY mieli okazję budować swój dorobek punktowy, a lublinianie sprawiali wrażenie, jakby dawno stracili już ochotę do gry. Grający na dużym luzie gospodarze niemiłosiernie karcili apatyczną obronę gości celnymi trójkami.
MAD
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|