Pech radomskiego kierowcy kartingowego w Czechach Do mety dojechał cudem, bo po wypadku i z ogromnym bólem nogi. Mowa o występie Dawida Dziochy, radomskiego kierowcy kartingowego, który startował niedawno w kolejnej eliminacji Mistrzostw Europy Centralno-Wschodniej na torze w czeskiej Chebie.
Od początku czeskich zmagań, tempo Dawida Dziochy było bardzo dobre, ale i od początku prześladowało go jakieś fatum. Co prawda jeszcze w czasówce nic specjalnego się nie wydarzyło, a dziewiąte miejsce z minimalną stratą do czołówki dawało nadzieje na dobry rezultat, to potem trzeba było walczyć nie z rywalami, a z przeciwnościami losu.
Półfinał, radomianin zakończył już na pierwszym zakręcie.
- Jeden z zawodników jadących przede mną próbował wyprzedzać bardzo agresywnie, to się nie udało. Postawiło go w poprzek toru, nie miałem szans żeby go ominąć, uderzyłem w niego, a uszkodzenia nie pozwoliły mi na kontynuowanie jazdy – relacjonuje Dawid Dziocha.
W finale trzeba było startować z ostatniej pozycji. Jazda Dawida Dziochy to była jednak poezja. Przebił się o 20 miejsc do przodu w ciągu 15. okrążeń, zaliczając największą liczbę wyprzedzeń podczas całych zawodów. Jechał kapitalnie „łykając” kolejnych przeciwników, ale znów o sobie dał znać pech. Walcząc o piątą lokatę, na dwa okrążenia przed końcem, został uderzony w tył przez innego zawodnika, przez co kart radomianina wyleciał w powietrze. Wyglądało to dramatycznie, skończyło się na kontuzji nogi i ogromnym bólu.
- Chyba tylko siłą woli ukończyłem wyścig, plasując się na 24. pozycji. Ogólnie, zawody uważam za bardzo pechowe, ale z kolei z tempa jestem zadowolony. Myślę, że byłem w stanie spokojnie walczyć o zwycięstwo w tych zawodach – uważa Dawid Dziocha.
Jutro poinformujemy o występie Dawida Dziochy na torze w Poznaniu. Tam tak pechowo już nie było.
GAS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|