Radomiak udanie zainaugurował wiosenne występy Piłkarze Radomiaka spełnili ogromne nadzieje pokładane w ich sukces w otwierającym wiosnę pojedynku. Na przystawkę spałaszowali nowego, polsko-bałkańskiego przysmaku w postaci przebudowanego teamu Legionovii Legionowo. Gdyby w konfrontacjach na drugoligowym froncie przyznawano statuetkę dla MVP spotkania, to równorzędną nagrodę odebraliby strzelec dwóch goli, Leandro, Damian Szuprytowski, Peter Mazan i Patryk Mikita
Zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek wiosną, fani Zielonych zaprezentowali oprawę upamiętniającą m.in. zmarłych niedawno Mariana Czachora oraz Rafała Wojewódkę z hasłem "Legenda za życia, legenda po śmierci. Dzięki takim ludziom Radomiak jest wielki"
Od pierwszych chwil Zieloni ruszyli do zmasowanej ofensywy i po 5 minutach mogli prowadzić. Najpierw z dystansu huknął Leandro, kilka sekund później Maciej Świdzikowski strzelając głową, nie trafił w światło bramki. Trzy minuty później, po dokładnym dograniu Damiana Szuprytowskiego Peter Mazan się nie pomylił... Sęk w tym, że po tej akcji to goście przejęli inicjatywę. Pierwszym ostrzeżeniem był strzał z dystansu Mario Vasilija. W 20 minucie Bartosz Walencik był już bezlitosny. W 29 minucie Zielonych od utraty gola uratowała poprzeczka.
W teamie Radomiaka Szuprytowski dwoił się i troił, żeby rozkręcić kolegów. W 31 minucie Patryk Mikita idealnie przymierzył w samo okienko bramki rywali, ale w sobie tylko znany sposób Kochalski poszybował dokładnie w to samo miejsce. W 34 minucie w sukurs kolegom ruszył kapitan Zielonych i wobec jego uderzenia golkiper gości był już bezradny. Szkoda tylko, że sytuacja znów się powtórzyła i postrzeleniu gola radomianie rozluźnili szyki obronne, czego efektem było kolejne trafienie dla gości. W takiej sytuacji znów Szuprytowski znów wziął sprawy w swoje ręce, nastrzelił rękę rywala w polu karnym, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Leandro.
Dość nerwowo rozpoczęła się druga połowa, a optyczną przewagę osiągnęli rywale. Ale ani Vasilij, ani Skwarczek nie zdołali oddać celnego uderzenia w sytuacjach, które wypracowali. Mozolnie, ale systematycznie gra przesuwała się w stronę pola karnego gości, jednak efekt finalny, przynajmniej do 70 minuty był mizerny. Co gorsza, radomianie snuli się po boisku, jakby w nogach mieli rozgrywany dzisiaj 10-kilometrowy Bieg Kazików. A goście w międzyczasie, w ogromnym zamieszaniu strzelili gola, którego jednak - na szczęście dla Radomiaka - arbiter nie uznał. Na chwilę trybuny odżyły w 76 minucie, gdy z dystansu przymierzył Szuprytowski (wszystkie gole padły po jego asystach), ale tym razem piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Oszalały natomiast w 83 minucie, gdy Leandro o mały włos futbolówką nie połamał rąk golkiperowi, nie dając mu najmniejszych szans na skuteczną interwencję! Tym samym przypieczętował pierwszy triumf Zielonych wiosną.
Wkrótce, m.in. na naszym FanPage'u zaprezentujemy galerię zdjęć z tego wydarzenia
RADOMIAK RADOM - LEGIONOVIA LEGIONOWO 4:2 (3:2)
Bramki: Mazan (9.), Świdzikowski (34.), Leandro (38. - karny, 83.) - Walencik (20.), Vasilij (36.)
Radomiak: Gostomski- Jakubik, Klabnik, Świdzikowski, Zając, Bemba (79. Agu), Szuprytowski (80. Colina), Mazan (90. Winsztal), Mikita, Leandro (86. Brągiel), Wróbel
Legionovia: Kochalski - Więdłocha (80. Martynek), Szumilas, Grzelak, Nemanic, Jankovic, Kalinowski, Walencik, Skwarczek, Vasilij (62. Mazurek), Leleno.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|