Tyczyński: - W radzie potrzeba ludzi sportu! Sport to moja pasja, nie zamierzam się jej wyrzec, przestać chodzić na mecze tylko dlatego, że kandyduję w wyborach ? podkreśla Mateusz Tyczyński, kandydat PO do Rady Miejskiej w Radomiu.
GRZEGORZ STĘPIEŃ, RadomSport.pl: - Kandydujesz do rady miejskiej. W internecie pojawiły się głosy, że mieszasz politykę do sportu.
MATEUSZ TYCZYŃSKI: - Jest kampania wyborcza, czytałem już na swój temat najróżniejsze rzeczy. Przestało mnie to dziwić. Co do sportu ? wychowałem się na Czarnych, zacząłem chodzić na mecze, gdy miałem 13 lat. Zresztą to właśnie na trybunach przecież się poznaliśmy. Wspaniałe chwile przeżyłem też na Radomiaku. Sport to moja pasja, nie zamierzam się jej wyrzec, przestać chodzić na mecze tylko dlatego, że kandyduję w wyborach.
Po co jednak człowiek jednoznacznie kojarzony ze środowiskiem sportowym, środowiskiem kibiców, chce wejść do polityki?
- Nie chcę wejść do polityki, tylko do samorządu. Rada miejska podejmuje przecież wiele ważnych decyzji dotyczących sportu. Pamiętam, jak w 1999 r. cały Radom żył przez kilka dni międzynarodowym turniejem siatkarek Spring Cup. Do miasta przyjechały czołowe reprezentacje Europy, to było prawdziwe święto siatkówki, o Radomiu było głośno w mediach ogólnopolskich. To wydarzenie nakręciło prawdziwy boom na siatkówkę w Radomiu. Dzisiaj nie mamy szans zorganizować podobnego turnieju, bo zmieniły się wymagania co do obiektów sportowych. Potrzebujemy nowej hali, żeby w naszym mieście znów zagościł sport na najwyższym poziomie. I żeby młodzi ludzie mogli przeżywać takie emocje, jakich ja kiedyś doświadczyłem.
Czy jednak rada miejska to odpowiednie miejsce dla ludzi związanych ze sportem?
- Zdecydowanie tak. Działalność sportowa to prawdziwa szkoła aktywności lokalnej. Od jakiegoś czasu nie tylko kibicuję, ale też pomagam organizacyjnie Czarnym. Udało mi się znaleźć dla klubu sponsora. Pamiętam zapłakane koleżanki, gdy WKS spadł z ekstraklasy. Wtedy postanowiłem, że jeszcze kiedyś będziemy znów się cieszyć. Okazało się, że droga do tego jest bardziej kręta, niż się mogło wydawać. Ale wszystko idzie w dobrym kierunku. W radzie miejskiej potrzebni są ludzie, którzy znają sport od środka. Niezależnie od opcji politycznej zresztą. Ważne, żeby w sprawach sportu potrafić znaleźć porozumienie, bo Radom zasługuje na drużyny na najwyższym ligowym poziomie. Ale żeby odbudować sport w Radomiu, potrzebne są przede wszystkim obiekty ? hala i nowoczesny stadion na kilkanaście tysięcy miejsc. O ich budowie decyduje rada miejska, a bez nich nie przyciągniemy sponsorów. Zresztą jeśli chodzi o zachęcenie firm do inwestowania w radomskie kluby, to też można wiele zrobić. Do tego miasto ma możliwości wspierania sportu, z których nie korzysta. Mam na myśli chociażby obejmowanie udziałów w spółkach akcyjnych, które prowadzą drużyny sportowe. Takie posunięcie może być impulsem do odbudowania Radomiaka.
Ale czy rzeczywiście sport jest tak ważną dziedziną życia, żeby zajmowała się nią rada miejska?
- Sport jest ważny. Nie przez przypadek wspomniałem o Spring Cup?ie. To wtedy ja i wielu moich kolegów po raz pierwszy zobaczyło na żywo sport na najwyższym poziomie. Zaraziliśmy się siatkówką na dobre, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil i tworzyliśmy na meczach Czarnych niezapomnianą atmosferę. Być może dzięki działalności na trybunach niektórzy nie zajęli się innymi formami ?aktywności?. Bo sport po prostu wychowuje, uczy wytrwałości, tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. Do tego sport to nie tylko rozrywka, ale też świetna promocja dla miasta. Doskonale rozumieją to w Kielcach czy Białymstoku. Władze tych miast mocno postawiły na sport ? wybudowały lub właśnie budują nowoczesne obiekty, mocno wspierają swoje kluby - Vive, Koronę czy Jagiellonię. Dzięki ich sukcesom o Kielcach i Białymstoku jest głośno w całej Polsce. Można wydawać ciężkie pieniądze na strategie promocyjne i kampanie reklamowe, ale jeśli nie ma się realnych atutów, to nie zda się to na wiele. Tymczasem to właśnie sport może być takim atutem. Podobnie zresztą jak kultura czy nauka. Dlatego w radzie miejskiej powinni zasiadać fachowcy, pasjonaci poszczególnych dziedzin, a nie ludzie, którzy działają dla samego bycia w polityce.
Rozmawiał GRZEGORZ STĘPIEŃ
|