Grzegorz Mroczek powinien wrócić do gry Nie milkną echa heroicznej postawy piłkarzy ręcznych AZS Politechniki Radomskiej w Przemyślu. Akademicy co prawda przegrali, ale występowali w zaledwie ośmioosobowym składzie, bez lidera na rozegraniu Grzegorza Mroczka, a spotkanie z liderem mogli nawet wygrać. ? Ludzie gratulowali nam postawy, ale punkty jednak zostały u rywala ? wzdycha trener AZS-u Roman Trzmiel.
Kiedy na 40 sekund przed końcem był remis 38:38, Paweł Przykuta wygarnął w obronie piłkę, przeprowadził kontrę, ale już potwornie zmęczony nie zdołał zdobyć bramki. Czuwaj wyprowadził jeszcze jeden atak, pokonał Krzysztofa Polita, a gospodarze zachowali się nieładnie wprost taranując Pawła Świecę. Akademicy wzięli jeszcze czas, ale mieli zaledwie 7 sekund na rozegranie akcji i ta nie przyniosła powodzenia.
- Zaraz po meczu, a potem na kolacji w barze ludzie podchodzili do nas i gratulowali nam postawy. To było miłe, ale niedosyt pozostaje, bo mogliśmy nawet ten mecz wygrać ? podkreśla Roman Trzmiel.
Skład AZS-u jest osłabiony maksymalnie, a tymczasem kontuzji nabawił się jeszcze środkowy rozgrywający Grzegorz Mroczek. Do Przemyśla nie pojechał, ale jest szansa, że wróci na kolejne pojedynki. ? Uraz nie jest najprawdopodobniej groźny, choć to akurat musi potwierdzić diagnoza lekarska. Niemniej, jest już lepiej i mam nadzieję, że Grzesiek wróci w miarę szybko. Jest nam niezmiernie potrzebny ? mówi trener AZS-u.
Najbliższy mecz z Viretem Zawiercie Akademicy zagrają u siebie i oprócz wspomnianego Grzegorza Mroczka, do skłądu powinien wrócić także Łukasz Guzik. Nie załatwiona zostaje natomiast kwestia zawodników z drugiego zespołu, którzy mogliby uzupełnić kadrę pierwszoligowców.
GAS
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|