M. Tryliński: Nieustannie się uczę, że nie wszystko w życiu będzie wychodziło Mikołaj Trylińśki to jeden z największych lokalnych talentów, który zakochany jest w futbolu po uszy. Zawodnik Młodzika Radom i trener młodych fanów dyscypliny opowiedział o początkach swojej przygody ze sportem, zagrożeniach, jakie czekają na młodych piłkarzy i jak można sobie z nimi poradzić, kształtując jednocześnie swój charakter.
Materiał współfinansowany przez Gminę Miasta Radomia w ramach realizacji zadania pn. "Prowadzenie zajęć opiekuńczo-wychowawczych dla dzieci i młodzieży z programem profilaktycznym lub socjoterapeutycznym".
Jesteś przedstawicielem młodego pokolenia piłkarzy, jedną z lokalnych gwiazd Młodzika. Wielokrotnie mówiłeś, że wielki futbol był Twoim marzeniem od zawsze
Mikołaj Tryliński Gwiazdą jeszcze nie zostałem, ale rzeczywiście od zawsze miałem wielkie marzenia o futbolu. Od samego początku nie było tematów, które by nas odciągało od piłki. Jak tylko była taka okazja, pod blokiem braliśmy piłkę i w nią graliśmy.
Jak wcześnie zacząłeś przygodę z futbolem?
Wychowywałem się na Michałowie. Pierwsze treningi przeżyłem w Młodziku. Uczęszczałem na nie od szóstego roku życia. Początek nie był spektakularny, ale stanowczy. Mama przyprowadziła mnie na trening i od tego momentu związany jestem ze sportem.
Wielu młodych piłkarzy stawiając na sport zawala inne tematy...
Połączenie gry na poważnie ze szkołą może być trudne. I bardzo ważnym jest tu odpowiednie podejście rodziców, którzy powinni motywować zarówno do aktywności fizyczne, jak i nauki. Moi rodzice potrafili znaleźć odpowiednie formy motywacji. Karanie jakiegoś niepowodzenia zakazem pójścia na trening jest niedopuszczalne. Odpowiednie formy argumentacji pomagały rozwijać się zarówno w jednym, jak i drugim aspekcie. Nie jest tajemnicą, że zawsze wolałem iść na trening, niż się uczyć, ale dzięki dojrzałemu podejściu rodziców, wiedziałem też co oprócz piłki jest ważne i starałem się temu poświęcić.
Twoim idolem, którego przykład zachęcił Cię do futbolu to...
Cristiano Ronaldo
To jego wzór pomógł Ci wypracować miano jednego z najskuteczniejszych w okręgówce?
Tego się trzymajmy :) Wiem jednak, że nieustannie mogę grać coraz lepiej. I to jest właśnie mój cel.
Wychowywałeś się na jednym z blokowisk. Nie uległeś pokusom, żeby zamiast na trening iść z kolegami szukać innych "rozrywek"?
Oczywiście takich pokus było wiele. Wśród moich znajomych byli tacy, którzy im ulegali. A ja miałem zasadę, ze przed meczem nie wychodzę na żadną imprezę. Nie potrafiłem też szukać innej "rozrywki" z używkami w tle. Bo wiedziałem, że może to zakończyć moją karierę. Traktowałem piłkę bardzo poważne. Nie ma więc także mowy o imprezie w piątek przed ligowym weekendem.
Nastolatkowi nie było trudno tak jasno trzymać się obranej drogi?
Było to bardzo ciężkie. Ale po latach przynosi to bardzo dobre efekty. Wydaje mi się, że jestem parę kroków do przodu przed innymi. Umiem znaleźć czas na trening, następnie na pracę, rozrywkę i na deser ponownie na futbol.
Warto więc było już wtedy podejmować zwycięskie próby charakteru?
Tego plusy widzę teraz, w dorosłym życiu. Jak coś nie wyjdzie to nie sięgam po kieliszek, ale wiem, że lepiej iść pobiegać. Kwadrans ruchu, chwila odstresowania się i mogę wrócić do zajęć jako nowy człowiek. Tego też uczę swoich wychowanków. Bo nie wszystko w życiu będzie wychodziło, ale trzeba znaleźć sposób, który pomoże trudną sprawę pchnąć do przodu.
Czyli zachęcamy do kształtowania charakteru poprzez sport?
Zdecydowanie zachęcam każdego do podjęcia treningów piłkarskich, ale także każdego innego sportu, ruchu i szukania swojej pasji. Budowa mocnego charakteru to jedno. W sporcie też można zbudować podstawy pod drogę do sukcesu życiowego.
|
Data: 2024-08-13 15:39:26 | Kategoria: Piłka Nożna / Liga Okręgowa | Odwiedzin: 562
|
|
|
|
|